Pewnego dnia Gina odeszła z pracy. Spakowała plecak. Wzięła psa i rower. I opuściła Wielkie Miasto na zawsze.

Nie miała pomysłu na to, co dalej. Póki trwało lato – wystarczył namiot i wieczorne ognisko.
Ale dni robiły się coraz krótsze, a noce chłodniejsze. Trzeba było pomyśleć o jakimś ogrzewanym dachu nad głową.
Nie było na co czekać – jesienne deszcze i wichury coraz bardziej dawały w kość. Trzeba było wziąć się do roboty.
CategoriesBez kategorii
Kamper lepszy od mostu…
Też tak sądzę. Poza tym kamperem można sobie pojechać na Południe i tam przeczekać zimę 😉
Oby nic jej się nie stało
Popatrz w kolejnych wpisach, co się zdarzyło…